W ogrodnictwie potrafią siać spustoszenie, a w wędkarstwie ? Okazuje się, że te na ogół niemile widziane stworzenia potrafią nieść pozytywne skutki własnym towarzystwem.
Zakładając własną farmę dżdżownic okazać się może, że zupełnie przez przypadek sprowadziliśmy niechcianego przyjaciela jakim jest skoczogonek. Małe żyjątko wielkości ok 2mm żyjące w ziemi. I z ta właśnie ziemią najczęściej sprowadzamy je do własnych farm, czy też przydomowych kompostowników. O ile w tym drugim przypadku możliwe, że nawet ich nie zauważymy, to własnej farmie liczącej 15 - 20 litrów nie sposób ich nie dostrzec. W sprzyjających warunkach, często wieczorem, w porach kiedy karmimy dżdżownice potrafi być ich masa.
W momencie kiedy pierwszy raz je zauważyłem, nie ukrywam wpadłem w lekką panikę. Pierwsza myśl była taka, że te małe stworzenia wyeliminują lokatorów o których tak dbam. I zaczęło się poszukiwanie informacji, googlowanie...
Samo zlokalizowanie czym są te stworzenia zajęły mi trochę czasu, wbrew pozorom to nie takie proste, kiedy nie wiemy z czym mamy do czynienia. Gdy udało mi się dojść z kim mam do czynienia czyli ze "skoczogonkiem" stawonogiem, ogrodowym szkodnikiem. Wszędzie negatywne opinie i to jak bardzo są niepożądane szczególnie wśród ogrodników. W głowie coraz bardziej czarne scenariusze i jedna myśl "farma dżdżownic do kasacji". Wszędzie pełno informacji tylko żadnej wzmianki o wspólnym środowisku z dżdżownicami.
By poznać bliżej te stworzenia zacząłem je zwyczajnie "studiować". Dziś bogatszy o wiedzę świata skoczogonków (haha) mogę stwierdzić, że żyjątka te będą bardzo przydatne kiedy zaczniemy zajmować się własną hodowlą robaków i potrafią żyć w pewnej symbiozie z naszymi robakami. Skoczogonki, podobnie jak dżdżownice żywią się roślinną materią organiczną, przetwarzają wszelkie nadwyżki, które po pewnym czasie mogłyby zacząć pleśnieć, gnić i nieprzyjemnie pachnieć. W pewnym stopniu dbają o to, by nasza farma była w jak najlepszej kondycji, nie pleśniała, nie gniła i co ważne nie śmierdziała.
Minęło już ponad dwa miesiące jak pierwszy raz dostrzegłem niespodziewanych lokatorów, które sprowadziłem prawdopodobnie razem z ziemią ogrodową, której użyłem do wypełnienia farmy. Raz na jakiś czas mieszam tę ziemię z liśćmi i korzeniami traw, z sałatą, a nawet pozostałościami pekinki, obierek... staram się utrzymywać wilgotność na odpowiednim poziomie, dżdżownice sprawniej się poruszają i myślę lepiej się czują, gdy mogą swobodnie się prześlizgnąć wzdłuż żłobionych korytarzy.
Zachęcam do budowy własnej hodowli, to wbrew pozorom nic skomplikowanego a własne robaki myślę, że doceni nie jedna ryba.
Ostatnie wpisy
To warto wiedzieć
Created by Poradnik wędkarski